sekretariat Brak komentarzy

Wiosna powoli roztoczyła swoje barwy, zima nie chce odejść, a uczniowie Szkoły Podstawowej w Lubawie postanowili w drugim tygodniu maja wybrać się na wycieczkę szkolną do Kazimierza Dolnego. Zamościa, Lublina i okolic oraz na Ukrainę, do Lwowa.

W pierwszym dniu na cztery godziny zatrzymaliśmy się w Kazimierzu Dolnym, by wniknąć w klimat miasteczka nad Wisłą, w miejsce, które przyciąga wielu turystów, malarzy, śpiewaków i innych artystów. Serce Kazimierza to Rynek ze starą, zabytkową studnią. Piękny widok na miasto roztacza się z ruin zamku, baszty. Przemykając uliczkami mogliśmy podziwiać zabytki, kamieniczki, synagogę, spichlerze, usłyszeć wiele ciekawych opowieści, legend. Będąc w Kazimierzu koniecznie trzeba skosztować tradycyjnego wyrobu regionalnego z ciasta maślano-drożdżowego – kazimierzowskiego koguta.

Drugi dzień rozpoczęliśmy od zatrzymania się w Szczebrzeszynie – najstarszym miasteczku Ziemi Zamojskiej, by sprawdzić czy chrząszcz brzmi w trzcinie. Potem udaliśmy się do Zamościa. Zatrzymaliśmy się na Rynku Wielkim pod ratuszem z charakterystycznymi wachlarzowymi schodami. Poznaliśmy historię miejskiego hejnału, szwedzkiego stołu, zobaczyliśmy wspaniałe kamienice ozdobione attykami, stiukami, fryzami. Poznaliśmy tajemnice starych murów obronnych, zwiedziliśmy bastiony, kazamaty, kurtyny i kaponierę przemierzając trasą strzelecką w Nadszańcu. Na trasie zwiedzania znalazł się słynny gmach Zamojskiej Akademii, katedra, Rynek Solny, Wodny, Arsenał, Prochownia i wiele innych ciekawych miejsc.

Trzeci dzień to najbardziej wyczekiwany wyjazd na Ukrainę – do Lwowa. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wejścia na Kopiec Unii Lubelskiej, który znajduje się na Wysokim Zamku. Ze szczytu roztaczał się widok na miasto i okolicę. Potem udaliśmy się na Cmentarz Łyczakowski – najstarszą zabytkową nekropolię Lwowa. Jest to miejsce pochówku wielu zasłużonych dla Polski i Ukrainy ludzi kultury, nauki i polityki. Byliśmy m.in. na grobie Marii Konopnickiej, Gabrieli Zapolskiej, Władysława Bełzy – autora „Katechizmu polskiego dziecka”, pod obeliskiem Juliana Konstantego Ordona. Odrębne miejsce zajmuje Cmentarz Obrońców Lwowa (nazywany inaczej Cmentarzem Orląt Lwowskich). Znajdują się na nim mogiły uczestników bitwy o Lwów i Małopolskę Wschodnią. Najmłodszy obrońca miał zaledwie 9 lat. Lwów to miasto zabytków. Ponad pięćdziesiąt procent zabytków dzisiejszej Ukrainy znajduje się właśnie w tym mieście. Mieliśmy okazję zobaczyć zaledwie ich część: gmach Opery Lwowskiej, cerkwie, kościoły, kamienice, rynek, pomniki i wiele innych miejsc. W starej, zabytkowej, przytulnej restauracji w towarzystwie Szczepka i Tońka zjedliśmy pyszny obiad.

Roztocze i okolice podziwialiśmy w czwartym dniu wycieczki. To malownicza kraina geograficzna, która łączy Wyżynę Lubelską z Podolem. Ze względu na wyjątkowe walory przyrodnicze utworzono Roztoczański Park Krajobrazowy oraz rezerwaty. Gęste lasy, rzadka zabudowa, cisza i kontakt z naturą – ptakami, drobnymi zwierzętami, pięknymi, małymi kaskadami wodospadów – oto wymarzona kraina dla tych, którzy szukają wytchnienia od codziennego gwaru. Poznaliśmy Krasnobród z jego historią i zabytkami, Zwierzyniec z pięknym kościołem na wodzie, Zagrodę Guciów ulotną jak mgły nad Wieprzem, a jednocześnie rzeczywistą, prawdziwą, istniejącą, gdzie przyroda łączy się z tradycją i historią.

Ostatni dzień to spacer po Lublinie z przewodnikiem. I tu także usłyszeliśmy ciekawe, niezwykłe opowieści. Po przekroczeniu Bramy Grodzkiej spod zamku przeszliśmy na Stare Miasto i zobaczyliśmy liczne przepiękne kamienice, katedrę. Spotkać mogliśmy żydowskie „pamiątki”, jak synagogi, kirkuty czy mykwy. Na chwilę przysiedliśmy na fundamentach zniszczonego kościoła farnego – to częste miejsce spotkań lublinian. Przemknęliśmy krużgankami trzynastowiecznego klasztoru dominikanów i na chwilę weszliśmy do skarbca, który kryje prawdziwe skarby: krzyż wyrzeźbiony w kości słoniowej, który jest namalowany na obrazie Jana Matejki pt. „Unia polsko-litewska”, bogato haftowane ornaty i inne szaty liturgiczne liczące kilkaset lat, monstrancje, księgi muzyczne sprzed wieków, księgi liturgiczne pisane ręcznie i inne.  Wędrówkę zakończyliśmy przy Bramie Krakowskiej.

Spróbowaliśmy to opisać, jednak myślimy, że warto to wszystko zobaczyć, usłyszeć, poczuć.

Artykuł/zdjęcia: Jolanta Knoblauch